poniedziałek, 1 stycznia 2018

(252) Bąbelki w nosie, na zdrowie!

No, to koniec. 
Stary rok padł z wycieńczenia tuż za progiem i wyzionął ducha woniejącego siarką z chińskich fabryk fajerwerków. Okazało się jednak, ze to samica i o północy zdążyła powić kląskające młode. Teraz będzie rosło, żarło, chorowało i znosiło do domu różne rzeczy. Części z nich się domyślam, bo znam jego matkę i wiem co ona zdążyła nazbierać przez 365 dni swojego żywota. O, na przykład taki Mat, źrenica oka mego, pierworodny z krwi i nakładów finansowych, zlepek z genów, smartfona i dowcipu odziedziczonego po mamusi, zebrał takie kwiatki:

- Mamusiu (bo Mat tak się zwraca do matki, co ją niemiłosiernie bawi, zwłaszcza w powiązaniu z zabawnym faktem, że Mat ją przerósł o 7cm, a matka jednak do ułomków nie należy). Mamusiu - wydaje mi się, że jestem bardzo brzydki!
- Daj spokój, synu, przecież mówią, że jesteś jak skóra zdjęta ze mnie.
- No właśnie!

A Mim poszedł w stronę skrócenia szczebli drabiny wiodącej prosto w górę kariery pracownika NASA:

- Mamo, czy mogę już nie ubierać choinki? Chciałbym teraz porozwiązywać sobie zadania dodatkowe z matematyki. 

O_o


No i taki będzie ten 2018. Wierna kontynuacja roku już minionego, wyprowadzana na smyczach z DNA.

No chyba, że się jest mną, to czekają same nowości, mną, która właśnie wypisała się ze szpitala na własną prośbę. Pobyt w placówce resuscytacji zdrowia nie jest codziennością w moim przypadku, choć z Kręgosłupa Oralnego można by wyciągnąć odmienne wnioski. Jest barwnie z tym, że tak powiem, ale nieprzesadnie :) 
No i mam teraz na grzbiecie brzemię anatemy rzuconej przez ordynatora o nazwisku jak płaz: jeśli pani opuści progi naszego oddziału, już nigdy, przenigdy nie przekroczy go pani w druga stronę. Zaprawdę, powiadam to pani przy czternastu świadkach zgromadzonych w tym oto gabinecie zabiegowym, w którym czynię obchód, a siedzę. Takie cuda!
W zasadzie profesor był jak wielkie, noworoczne chińskie ciacho z dobrą wróżbą.

Tak sobie teraz pomyślałam, jako że będzie to, mam nadzieję rok mojego zakwitu na stawie literatury dla dzieci i młodzieży, że niech będzie wróżbą pierwsze zdanie, które napisałam w nowym roku. No i zdanie to brzmi: Tym szampanem nie da się upić. Więc pijmy, pijmy i oby nam bąbelki nie uderzyły do głów! (O, dzisiaj przeczytałam nowinę internetową, że nie da się gniewnie powiedzieć słowa: bąbelki). 

Bądźcie szczęśliwi, Skorpioczytacze z przyległościami! (Po świętach moje przyległości rozpasały się nadto, pocieszcie mnie, że Wasze też, co?).


Jeanne Lorioz