czwartek, 31 grudnia 2015

(195) Sylwestrowy striptiz

    Aaaaaa, wcięło mi cały napisany post!!!! A przedtem przypaliłam gary!!! Ale ja się tak  łatwo nie poddam! Teraz będę sprawdzać stan mojej dziurawej pamięci i wyławiać te perły po raz drugi. (psiakrew!). No to do dzieła (a dyszę ciężko i para mi bucha z nozdrzy, bom się wspięła na palce, naprawdę, nie wiem, czy drugi raz dam radę). 

     Rok się kończy, więc chcę dopiąć wszystko na ostatni guzik, a równocześnie ekshibicjonistycznie obnażyć się publicznie, taki swoisty oksymoron.
   
     W tym roku dostąpiłam deszczu zaszczytów w postaci blogowych orderów od braci siostrzanej po piórze. DZIĘKUJĘ! Tymczasem już, jak się okazuje minęło wiele miesięcy, ale mi nic nie minęło, czas dla mnie w miejscu przystanął, jak cudnie śpiewał Różański za SDM, a wszyscy oni za Stachurą (ja tam muzycznie wolę Różańskiego). Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni?! Noce i dni! I pory roku krążyć zaczną znów jak obieg krwi? No, mam nadzieję, że niedługo! No to zaprzęęęęgać (głosem Renaty Przemyk) i jadziem! Do Boliwii droga prosta!



I. Nagroda od Izabelki, która w sierpniu (!) AD 2015 pytała:

1. Dlaczego założyłaś blog?

     Może nie uwierzycie, ale pewnego dnia przebrało mi się i zapragnęłam wyleźć z tych ciemnych kazamatów na powierzchnię. Jako norowiec domowy nabyłam na Allegro łopatkę, a zaraz potem wiedzę w zakresie zakładania bloga. Wiedzy nie sprzedawali na wzmiankowanym portalu, nie było obok mnie w bliższej, a nawet dalszej odległości nikogo, kto by mi wskazał kierunek ku światłu. Byłam z tym problemem sama jak Pan Bóg przed stworzeniem świata. Wykopałam w internecie portale jak złoża węgla i fedrowałam na przodku w poszukiwaniu najlepszego. Cóż, nie pamiętam, czy wybrałam najlepszy technicznie, ale, jak przyszłość pokazała, na pewno najowocniejszy pod względem towarzyskim portal i nie była to sympatia pl. Potem wystarczyło trochę pomachać blogowo łopatką, wykopać system korytarzy i tadam, wylazłam na powierzchnię, a wtedy znaleźliście mnie, bo przecież ja nikogo nie znałam.
 Teraz leżę z Wami na kocyku i popijam drinka z palemką.

2. Jak myślisz, czy blogi nie są już przeżytkiem?

     Ale jak to? To nie osiągnęłam już szczytu Ziemi i zawrotnego poziomu technologicznego?! 

3. Co myślisz i czy myślałaś o zarabianiu na blogu?

     Teraz to ja myślę tylko o jednym mrrrrrrr..
Nie myślałam o zarabianiu na blogu, bo nie wymyśliłam jak tu zainstalować reklamy, żeby się samo zarabiało. A, chwilunia! O mały włos zarobiłabym na Kręgosłupie Oralnym! Doktor chciał mnie za darmo okleić taśmami Kinesiology tape i już, już miałam iść do niego, ale coś mi wtedy wypadło. Acha, dysk!
Ale fakt, zarobiłam! Przetwory warzywno-owocowe, alkohole, sery kozie, dwie torby, skarpetki, sweter (prosz jak to można się najeść i ubrać bez wychodzenia z domu!), malunki, rysunki, kartki pocztowe - takie prawdziwe, które znajduje się w skrzynce! Książki, książki z autografami, notesy, długopisy, więcej rzeczy nie pamiętam, ale serdecznie za nie dziękuję i obiecuję poprawę.
A największą wygraną w tej loterii, mimo, że niewolnictwo zostało zniesione, są ludzie!

4. Co lubisz robić wieczorem z wolnym czasem?

     Lubię jak w oddali cicho plumka muzyczka, a ja leżę i się byczę. Przepraszam, że sprawiłam Wam zawód tak mało ambitnym zajęciem. Potem się zbiczuję mopem. Ale na razie mi się nie chce.

5. Czy czytasz przy jedzeniu?

     Ależ skądże! Muszę mieć szerokopasmową łączność wszystkimi zmysłami z tym, co jem. 

6. Ciekawa jestem, jakie jest Twoje zdanie na temat tego, dlaczego w Polsce ludzie czytają mało książek.

     Proste - bo nikt ich nie nauczył i nie pokazał jakie to fajne. Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał.

7. Czy jest książka, po którą nie sięgniesz?

     Jak jest za wysoko na półce, to faktycznie mam problem. Albo jak trzymam w niej pieniądze. No i po poradniki nie sięgam, bo ja już przecież wszystko wiem. No, chyba, ze to poradnik plantatora ziół. Albo pszczelarza. Albo działkowca. Bo to wszystko lubię. Ale nie przeczytam poradnika o tym jak stać się sexbombą w tydzień, bo ja już to wiem (znowu!) ani jak inseminować jałówkę, bo- i tu Was zaskoczę - to też wiem. No, widzicie, poradniki nie dla mnie.

8. Sushi czy ryż z jabłkami i cynamonem?

     Jestem ostatnią osobą na świecie, która nie jadła sushi, prawda? Niech mnie ktoś zabierze na sushi! Ale zrehabilituję się i powiem, że jadłam już chyba wszystko, co łazi po dnie morskim plus (niech mi niebiosa wybaczą!) małego prosiaczka. Nie zjem ostryg, za co przepraszam potencjalnych amantów. Oraz podrobów (prócz flaków). Tu przepraszam masarzy.

9. Gdybyś miała się przeprowadzić to jaki kraj byś wybrała?

Ciepły, ale nie gorący, Żeby nie było jadowitych ludzi, roślin i zwierząt. Kraj o niskim stopniu urbanizacji i takąż obsadą ludzką. Wychodzi na to, że Grecja. Najlepiej ta wyspowa. Cyklady?

10. Nie ma pytania nr 10!

I nie bolało :)

***

II. Teraz >Errata! Errata nagrodziła mnie w październiku (uf, to w zasadzie całkiem niedawno). Nominowała aż 22 blogi, z czego na chwalebnym 20 miejscu, jest, jak czytamy: "pandeMonia - wszelakiej godności pełna". Ojej! To o mnie?

Errata poprosiła o odpowiedzi na wszystkie pytania lub wybrane jedno (lub kilka). Oto one:

1. Jak sadzisz, czy w resocjalizacji więźniów lepiej sprawdza się podejście restrykcyjne, czy też "liberalne"?
2. Jaką rolę w Twoim życiu pełni muzyka. Bardziej jest inspiracją, czy też wyciszeniem?
3. Czy ujmowanie życia w kategoriach estetyki jest "po linii" Bożej, czy szatańskiej raczej?
4. Gdybyś miał w swojej gestii kilkanaście milionów na cele społeczne, jak być je rozdysponował. Wiadomo, że wszystkim pomóc nie sposób. Czy w tej sytuacji rozdawałbyś przysłowiowe ryby, czy też raczej zainwestowałbyś w wędki. 
5. Czy zgadzasz się z powiedzeniem "wszystkie dzieci nasze są"? Jak widzisz to w praktyce, miedzy innymi również w kategoriach legislacyjnych.


Pytania są tak trudne, oryginalne i o wysokim wskaźniku potencjalnych nakładów energetycznych, które musiałabym wykrzesać z siebie, a ja ostatnio mam krem truskawkowy zamiast mózgu, więc nie wiem, czy podołam choćby jednemu. Wiem, że Errata chciałaby się czegoś ciekawego i choć dwuzdaniowego dowiedzieć, więc się postaram, ale nie ręczę w moim stanie za efekty.

ad.1.
Matko, tyle trudnych słów...
Dla skazanych samo odizolowanie od społeczeństwa jest dotkliwą karą. Jeszcze większą - przebywanie ciągle w jednym i tym samym pomieszczeniu. Jeszcze jeszcze większą - pobyt w jednym pomieszczeniu z kilkoma innymi facetami. A brak zajęć jest mordęgą. Nie wiem, czy więzienia resocjalizuja, czy deprawują. Raczej to drugie, ale tego się nie da uniknąć.

Nie wiem, czy o polskich więzieniach mówimy, czy o rosyjskich, a może o południowoamerykańskich, bo poziom jest tak różny jak pięć gwiazdek hotelu w ZEA i w Egipcie.

ad. 2.
Muzyka stapia się z moimi emocjami, jest ich przedłużeniem. Sposobem porozumiewania się i wprawiania ciała w drgania jak kamerton. Jedno lub dwa ciała najlepiej. Więcej nie, Wtedy idzie się na koncert.

ad. 3.
Dziecko umazane w kupie po pachy nie jest estetyczne, ale jest boskie.
Wybuchy jądrowe na atolach Pacyfiku są piękne, ale... No właśnie...

ad.4.
Terminalnie chorym i dzieciom oczywiście ryby, medycyna i rodzice są od dawania wędek. Niech decydują.
Rozdałabym same ryby chyba :) Ludzie to lubią :) Oczywiście, że dawanie wędek jest mądrzejsze.
O, artystom dałabym wędki, oni łowią piękne ryby dla wszystkich.

Wiję się jak piskorz z tą odpowiedzią, bo nie chciałabym dzielić pieniędzy, jakoś takie to... nieeleganckie.

ad.5.
uffff, to są długie i ciężkie sowa, utopiły się w moim kremie truskawkowym...


III. Również w październiku i to tego roku przyjemna, oj bardzo przyjemna nagroda spadła mi na głowę od Kaszmirowej. Kaszmirowa napisała tak (nagram to sobie męskim głosem i wcisnę guzik z pętlą):

3. (czytam) Pandemonię, co ma Skorpiona w Rosole

No ludzie, jak ta babka pisze, no! Książki pisze, wiersze, blogi, bajki. Piekielnie inteligentne teksty, wcale niejadowite ;-) Konkursy literackie wygrywa (przyszłość widzę, przyszłość). Kręgosłup ma złamany, ten fizyczny, ten moralny trzyma się prosto jak drut, i to w często niełatwych okolicznościach. Po jej wpisach łkam cicho z zazdrości. Pióra jej zazdroszczę. Jakże ja pragnę jej pióra! Ale nie za pieniądze ono. Pióro się ma, albo się nie ma, reszta to warsztat, pot, krew i łzy.


I Kaszmirowa nic nie chce wiedzieć o mnie! No to ja powiem, że fajnie pisze, robi śliczne zdjęcia swojego pięknego mieszkania i ma nieśmiertelną monsterę Bardzo mi się podoba jak ktoś ma tak funkcjonalną szajbę :)


IV. Najdłużej w blogowej piwniczce leżała nagroda od Książkówki. Nabrała mocy i szlachetności, wiadomo! Jak stare wino. Książkówka nie prowadzi już bloga, nie pamiętam dokładnie Jej pytań, ale chodziło o przedstawienie swojego życia tytułami książek.

Może przeinaczę. Powiem na jakich książkach się wychowałam? To będzie bardziej owocne, może moi synowie zaczną czytać?

Opływałam w książki od zawsze. Z  bratem mieliśmy cały regał własnych książek i czasopism. Najbardziej lubiłam Brzechwę "100 bajek", rosyjskie książeczki, baśnie Szeherezady, legendy. Hm tak się zastanawiam, że nie ma tu literatury faktu, są głównie baśnie. Chyba one wyćwiczyły mi  trochę wyobraźnię. A naj naj najbardziej lubiłam, kiedy Tata wymyślał dla mnie baśnie, historie i opowieści. A robił to codziennie wieczorem. Pamiętam tylko dwie bajki - jedną o małej małpce na kościelnej wieży, a drugą o małpie, która za każdym razem po zrobieniu czegoś niedobrego właziła na plecy i ciążyła. Z biegiem czasu zrozumiałam, że jest o sumieniu. Strasznie żałuję, że nie zostało nic...

Gdy byłam już małym chłopcem, czytałam Przygody Tomka Sawyera - zawsze chciałam być Tomkiem!- i Niziurskiego. Ożogowską, Chmielewską, Mikołajki. I Fiedlera. Lubiłam książki medyczne i atlasy anatomii. Miałam taką fajną książkę "Historia medycyny". Tak potworna, że aż fascynująca. Potem lubiłam czytać książki z zakresu parapsychologii, o dziwnych zjawiskach. No, kręte są ścieżki mojego pierwszego czytelnictwa!

A muzycznie o mnie?

Chyba to. Stoję sobie z boku w dżinsach i białej bluzce, opieram się ramieniem o ścianę. Z rękami w kieszeniach patrzę jak chłopaki skaczą, powoli uczę się mieć luz w kalesonach.




A na co dzień, wiadomo ;)





Życzę Wam, Kochani Czytacze, byście w 2016 spełnili przynajmniej jedno swoje marzenie! Ja mam dwa! :)

Co prawda wg chińskiego kalendarza jeszcze dwa miesiące mamy Rok Kozy, który był dla mnie bardzo pomyślny. A dlaczego? Bo wierzyłam, że taki będzie!